Włoskie ravioli
Długo zastanawiałam się nad drugim wpisem. Ta forma komunikacji (blog) to dla mnie nowość i to co może się wydawać banalne, jak np. wybór tematu, stanowi wyzwanie. Zadałam sobie pytanie, o czym sama chciałabym przeczytać na blogu kulinarnym i doszłam do wniosku, że tak naprawdę wszystko przecież sprowadza się do jedzenia lub sztuki jego przygotowania. A zatem, zdecydowałam, że napiszę o tym, co ja najbardziej lubię zjeść w Quattro Canti 🙂
Mój wybór nie jest wcale oczywisty, ponieważ danie, które pragnę Wam przybliżyć nie jest wcale najpopularniejszą pozycją w naszym menu. Moją ulubioną potrawą są… włoskie pierożki ravioli! Ich historia sięga XIV wieku, w każdym razie wtedy po raz pierwszy ktoś o nich oficjalnie wspomniał 🙂 Było to w Wenecji i to właśnie w regionie Veneto znaleziono książkę kucharską z przepisem na to pyszne danie. Włosi już wtedy rozkochani byli w serach, a zatem nie mogło go zabraknąć również podczas przygotowywania oryginalnej receptury ravioli. W tamtym czasie, podobnie jak teraz, głównym składnikiem, oprócz sera, było jajko i zioła, a całość gotowana była na rosole. Dziś włoscy kucharze przygotowują ravioli przeważnie z fetą lub ricottą, do tego dodając czasem szpinak. W wersji mięsnej farsz najczęściej robi się na cielęcinie. Nie inaczej jest i w naszej trattorii.
Do tej pory ravioli były u nas tylko „gościnnie”. Robiliśmy je dla Was czasem we wkładkach, ale nigdy nie pojawiły się w Quattro na stałe. Teraz to się zmieniło 🙂 Kiedy ostatnio pracowaliśmy nad nową kartą, Kamil – nasz szef kuchni, przyszedł do mnie z propozycją dodania ich do regularnego menu. Dzięki temu już nie muszę czekać na wybrane wkładki i mogę rozpływać się nad niepowtarzalnym smakiem włoskich pierożków, kiedy tylko najdzie mnie na nie chęć!
Dla tych, którzy jak ja są miłośnikami ravioli, mam dobrą wiadomość, że pojawienie się ich w naszej stałej karcie nie oznacza, że nie będą one pojawiać się w innych wariantach smakowych we wkładkach sezonowych. To danie jest naprawdę niesamowite i można je serwować nie tylko z przeróżnymi typami farszu, nie tylko na słodko lub słono. Sposób serwowania też może się różnić, od klasycznego rombu, przez kokardki, po popularne „sakiewki”. Ich wygląd oznacza, że i grubość ciasta się rożni. Mogą być delikatne lub bardziej treściwe.
We Włoszech odbywa się nawet popularny festiwal ravioli, na którym w zeszłym roku byłam. Jeśli kiedyś zawitacie w okolice jeziora Garda, to koniecznie odwiedźcie prześliczne miasteczko Valeggio, które słynie z tortellini (malutkich pierożków) i ravioli. Festiwal, który organizują podczas wakacji, to cały weekend świętowania. Co tam się dzieje! Całe miasteczko bawi się, zajada pierożki i pije wino, jest pełno ludzi i każdy uśmiechnięty 🙂 A smaki, wersje ravioli, które można tam zjeść, to prawdziwy raj dla koneserów tego dania. Ja sama zachwyciłam się tam jednym, zupełnie dla mnie nowym, smakiem, który wprowadziliśmy nawet swego czasu do wkładki – tortellini z dynią, parmezanem i ciasteczkami amaretto! Takie niecodzienne słono-słodkie połączenie było absolutnym hitem i sądząc po sprzedaży, przypadło Wam do gustu 🙂
Wielu z Was zapewne najbardziej lubi naszą pizzę, lub nieco bardziej popularne potrawy mięsne, ale jeśli któregoś dnia będziecie mieli ochotę na inny smak, to serdecznie zapraszam do spróbowania naszych ręcznie robionych ravioli.
Marta