Kiedy chcesz się unieść nieco wyżej
Lata 60. to szalony okres w historii świata. Brytyjczycy śpiewali, Amerykanie śpiewali, dzieci-kwiaty krzyczały, astronauci polecieli na Księżyc, Francuzi zaczęli kręcić filmy na nowo, Polacy testowali najnowszy silnik Syrenki zaczerpnięty z NRDowskiego Wartburga… a Włosi wymyślili torcik tiramisù! Tym niesamowitym, doniosłym wydarzeniem kulinarnym zrewolucjonizowali nie tylko własny świat słodkości, ale i pozostałej części globu.
Pochodzący z Treviso, cukiernik Loly Linguanotto, postanowił, że przygotuje deser na bazie popularnego zabajone, czyli naszego rodzimego kogla-mogla. Chciał zrobić z jednej strony prosty i ciekawy oraz głęboki w smaku torcik. W związku z tym dodał do tego „ubogiego” kogla-mogla, po włosku nazywanego sbatudin, trochę twardszych biszkoptów savoiardi, ser mascarpone oraz kawę, a całość posypał gorzkim kakao. Swoje dzieło podał gościom w restauracji Alle beccherie. Torcik tak im zasmakował, że wieść o tym smaku rozeszła się na całe Włochy, a potem poszła dalej w świat.
Nieprzypadkowa jest też sama nazwa tiramisù 🙂 Torcik jest tak pyszny – nasączony pobudzającą kawą, a czasem też likierem – że jedząc go możemy znaleźć się nieco ponad ziemią. Tira mi sù, znaczy w dokładnym tłumaczeniu podnieś mnie wyżej, co idealnie wpisuje się w klimat tego deseru. Zjedzenie go nie tylko poprawia humor, dodaje energii, ale i pozwala na chwilę odetchnąć głowie od przepływających myśli… Jedząc go czujemy się po prostu jak w niebie 😉
Niektórzy Włosi już od rana lubią dać sobie energetycznego kopa i na drugie śniadanie do małego espresso jedzą właśnie tiramisù. U nas w Polsce jemy go zazwyczaj po obiedzie albo na podwieczorek, wtedy obowiązkowo z lampką młodego czerwonego wina, albowiem o tej porze nie musimy się już nigdzie spieszyć.
W naszej trattorii od początku przygotowujemy tiramisù z dodatkiem likieru Amaretto. Zresztą to jaki i czy w ogóle będzie w nim likier zależy od indywidualnych przepisów kucharzy. U nas sprawdził się ciemnoczerwony likier Amaretto, a wszystko dzięki migdałom, z których jest wytwarzany. Czasem do środka trafiają też pestki różnych owoców m.in. brzoskwiń i moreli. To połączenie smaków sprawia, że nasz torcik jest zdecydowanie warty spróbowania. Smakuje tak, jak podają go w wielu regionach słonecznej Italii.
Poznajcie smak naszego tiramisù, wypijcie prawdziwe włoskie espresso i ruszajcie przed siebie!
Godetevi il gusto,
Marta