„Włoska flaga na talerzu”

Benvenuto!

            Z początkiem roku 2021 postanowiłam powrócić do naszego bloga i ponownie zacząć przybliżać Wam kuchnię włoską, w której jesteśmy nieustannie zakochani.

            Jako, że jedną z rzeczy, która odróżnia Włochów od innych jest między innymi niepowtarzalna kuchnia, którą zna i lubi cały świat, to nie mogło w jej zasobach zabraknąć także potrawy, która odzwierciedlałaby ich flagę.

            Stąd chciałabym Was zabrać na chwilę do legendarnego miejsca na Capri. To, istniejący od 1845 roku, pięciogwiazdkowy luksusowy hotel Quisisana, który jest położony w samym sercu tej pięknej wyspy (jeśli będziecie mieli kiedyś ochotę go odwiedzić, to link zamieszczam poniżej). Od początku istnienia Quisisana gościł wiele znamienitości tego świata. I to właśnie tam w połowie lat 20. XX wieku zawitał któregoś dnia Filippo Tommaso Marinetti, jeden z twórców włoskiego futuryzmu. To ważne by zrozumieć, co też siedziało w głowie owego pana, a były to idee propagujące nowoczesność, patrzenie w przyszłość oraz zerwanie z tradycją w sztuce, przede wszystkim w literaturze. A zatem Filippo nie miał ochoty, by wykwintna restauracja hotelu Quisisana serwowała mu przestarzałe kluchy, placki i inne standardowe dania. Poprosił o coś nowego, lekkiego, coś co mogłoby przenieść sztukę kulinarną w przyszłość. Powiewem świeżości okazała się wtedy, może nawet na szybko wymyślona, sałatka Caprese. Żadnej pasty, nic takiego, tylko pomidory, ser mozzarella i świeża bazylia.

            Potem jakoś cisza nastała i żadnej wzmianki o tej potrawie nie było… aż do lat 50. XX wieku, kiedy to pewien kochający włoskie barwy wolnomularz umieszczał je nawet w swoich bułkach. Wkładał do tych trójkolorowych kanapek soczyste pomidory, świeżą bazylię i typową dla regionu Kampanii białą mozzarellę.

            W kolorowej bułeczce zasmakowali mieszkańcy wyspy Capri. Wieść o niej  szybko niosła się po ulicach. Na tyle szybko, że podobno nawet sam Faruk I, król Egiptu i Sudanu, się nią zajadał. Zresztą nawet jeśli jest to tylko legenda, to chyba nie jeden król mógł być jej wielbicielem, bo wkrótce stała się bardzo popularnym daniem XX wieku.

            Za „sukces” Caprese niewątpliwie odpowiada ser mozzarella. To naprawdę niezwykły ser, który już od XVI wieku jest wytwarzany z mleka bawolego. Mozzarella di bufala ma delikatny smak, wręcz rozpuszcza się w ustach, a w rękach delikatnie rwie. Dziś zapotrzebowanie na ten ser jest tak ogromne, że wytwarza się go również z mleka krowiego. Natomiast w naszej trattorii Caprese podajemy z „bufalą”.

            Sama sałatka jest daniem, przy którym można śmiało eksperymentować: zajadać ją jako kanapkę lub samodzielnie, ze zwykłymi pomidorami lub małymi pomidorkami cherry, podając tylko ze świeżym pieprzem lub innym dodatkiem. Tak jak każdy lubi. W oryginalnej wersji jest prosta, tak jak prosta i jednocześnie niesamowicie bogata jest włoska kuchnia. A zatem w słonecznej Italii dostaniecie prawdopodobnie na talerzu tylko ser, pomidory, liście bazylii i świeżo mielony pieprz, a obok do polania oliwę z oliwek. W takim wydaniu, przy słońcu, powiewie morza, włoskim gwarze dookoła, smakuje najlepiej.

Saluti e sorrisi,

Marta

Hotel Quisisana: https://www.quisisana.com