„Limoncello, che bello! ”
Dużo się ostatnio działo w naszej trattorii. Obchodziliśmy 13 urodziny, zrobiliśmy kobiece spotkanie połączone z ciekawymi warsztatami, a teraz jesteśmy w trakcie gruntownego remontu! Te miłe wydarzenia świętowaliśmy i świętujemy, częstując Was domowej roboty limoncello! Dlatego postanowiłam przybliżyć Wam nieco ten pyszny likier cytrynowy 🙂
Znana nam dziś historia limoncello sięga końca XIX wieku, chociaż niektórzy twierdzą, że jeszcze dawniej, bo już za czasów najazdów Saracenów na Włochy, czyli w VII w n.e. Niestety ta druga wersja nie jest oficjalnie potwierdzona, ale myślę, że mogło tak być, bo kieliszek limoncello, zamiast nas osłabić wysoką zawartością alkoholu, pobudza nasze ciało właśnie dlatego, że nie ma w sobie wysokich procentów. Do walki z awanturnikami ze Wschodu likier ten wydaje się więc idealny! 😉
W każdym razie wracając do historii limoncello, to zaczęła się ona na Półwyspie Sorrentyńskim, który leży w południowo-zachodniej części Włoch. Tamtejsze cytryny, to nie takie cytryny jak u nas! Są wielkie jak jabłka, dojrzałe, soczyste i bardzo, ale to bardzo aromatyczne. Dlatego mieszkańcy Sorrento, Amalfi oraz wyspy Capri postanowili wykorzystać swoje wspaniałe cytryny i przygotowali jedyny w swoim rodzaju likier. Niby to tylko cytryna, która przecież wydaje się kwaśna, ale w połączeniu z alkoholem, wodą i cukrem, a potem odpowiednim odstaniu, zmienia się w słodki, lekki trunek z zawartością alkoholu na poziomie około 30%.
Inną ciekawą historią jest opowieść o tym, jak to właścicielka małego pensjonatu na Capri, Maria Antonia Farace, miała znany na całą okolicę ogród z drzewami cytrynowymi i pomarańczowymi. Zapach tych drzew sprawił, że w jej głowie zakiełkowała myśl, by przygotować ze swoich owoców cytrusowy trunek. Po wojnie wnuk Marii serwował babcine limoncello we własnej restauracji. Historię pociągnął dalej jej prawnuk, Massimo Canale i to on zapoczątkował produkcję trunku na wielką skalę. Dzięki niemu rodzinny likier dostał oficjalną, zarejestrowaną pod koniec lat 80. XX wieku, nazwę limoncello. Ciekawostką jest to, że pensjonat Marii Antonii nadal istnieje, więc jeśli chcielibyście kiedyś odwiedzić to urokliwe miejsce, to podsyłam Wam link 🙂 www.casamariantonia.com
Także tak to ponoć się zadziało 🙂
Włosi limoncello piją przed posiłkiem jako aperitivo lub tuż po, by wszytko się dobrze ułożyło i by można było śmiało wstać od stołu 😉 Dlatego zachęcam również Was do odwiedzenia Quattro Canti na Sytej 120, spróbowania naszego likieru, a potem śmielszego pójścia w świat 😉
Ciao Amici,
Marta